Pewnego dnia, gdy odpoczywaliśmy sobie wszyscy w Convarii, przyszła do
nas wiadomość od pewnego Stada Złotego Oka. W wiadomości napisali, że
chcą rozpocząć z nami wojnę. Lene odpisała im: "Czemu?"
A oni:
"Ponieważ jesteście na naszych terenach! Spotkajmy się w Forester'rze.
Stado Złotego Oka"
Przejęło nas to nie na żarty. Z tego, co Lene dowiedziała się o tym
stadzie, baliśmy się, że przegramy już od razu. Nasza wataha liczyła
tylko 3 wilki. Ich zaś było 10: Para alfa i wojownicy. Mamy jednak swój
honor. Tak więc, poszliśmy do Forester'ru. Nagle nadeszło stado...
niedźwiedzi!!!:
Stado...
itd.
...oraz para Alfa
Wydawali się całkiem mili... ale tak nie było.
- Wojna!!! - krzyknął Dziki Ryk (samiec Alfa) i głośno zaryczał:
Zaczęła się wojna - wilki vs. niedźwiedzie. Ja i Jerome walczyliśmy ze
stadem, a Lene ze Malgerią (samicą Alfa). Gdy skończyłam z jednym
niedźwiedziem, pojawiał się drugi. Nagle spojrzałam na Lene. Właśnie
zabiła Malgerię, ale na nią czaił się Dziki Ryk. Już miał skoczyć, ale
ja powaliłam go na ziemię. Samiec bardzo się wkurzył. Skoczył na mnie i
ugryzł mnie w kark. Już chwycił mnie za łeb i zaczął mną machać w
powietrzu, gdy odbiłam się od jego pyska i spadłam "na cztery łapy".
Jednakże niedźwiedź przybił mnie do ziemi i podniósł łapę by mnie
zgładzić. W ostatniej chwili chwyciłam go za szyję i zdarłam skórę z
jego pyska. Zaryczał. Padając na ziemię, drasnął mnie swoimi trującymi
pazurami. Padłam nieprzytomna. Lene i Jerome już skończyli i szybko
pobiegli do mnie. Zanieśli mnie do jaskini i dali lekarstwo. Gdy się
obudziłam, zobaczyłam nad sobą Lene.
- Uratowałaś mnie. - powiedziała. - Jesteś bardzo odważna i gotowa do
poświęceń. Oficjalnie zostajesz Samicą Gamma. - uśmiechnęła się.
- N-N-Naprawdę...? - byłam w połowie nieprzytomna. - D-dziękuję...
- Śpij, Shiru. Musisz odpocząć. - spojrzała na mnie z wdzięcznym wzrokiem. Ja zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz