niedziela, 30 marca 2014

Od Jerome'go C.D. opowiadania Lene

Wstałem smutny i szedłem na przód. Podbiegła do mnie Shiru
-Dała Ci kosza?
-Tak.
-Idź jeszcze raz.
-Ale to szmat drogi.
-No i co z tego?
-Masz rację, wyruszę teraz!
-To biegnij i nie zatrzymuj się!!!!!
Biegłem, biegłem i zobaczyłem wielkiego niedźwiedzia:
http://i2.pinger.pl/pgr338/ce6eaca60023bea14f5faabb/grizzly.jpg
Zaczął na mnie ryczeć. Po chwili odezwałem się:
-Zaczynamy ten balet!
Skoczyłem na jego pysk, niedźwiedź zaczął bić mnie łapami "a ja na to jak na lato" i wtedy zobaczyłem Lene. Niedźwiedź uderzył mnie tak łapami, że rozwaliłem drzewo. Wstałem i znowu zaatakowałem go. On wbił mi pazury w plecy a ja się trzymałem jego szyi. Ryczał więc go puściłem.
-Zostaw nas w spokoju!!!!
-Nigdy!!!!!
Wyrwał drzewo i chciał uderzyć Lene, ale ja je złapałem i trzymałem. Puściłem drzewo, a on przewrócił się. Złapałem go za szyję i nim rzuciłem, on zginął.
<Lene?>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz