Wstałem smutny i szedłem na przód. Podbiegła do mnie Shiru
-Dała Ci kosza? -Tak. -Idź jeszcze raz. -Ale to szmat drogi. -No i co z tego? -Masz rację, wyruszę teraz! -To biegnij i nie zatrzymuj się!!!!! Biegłem, biegłem i zobaczyłem wielkiego niedźwiedzia: -Zaczynamy ten balet! Skoczyłem na jego pysk, niedźwiedź zaczął bić mnie łapami "a ja na to jak na lato" i wtedy zobaczyłem Lene. Niedźwiedź uderzył mnie tak łapami, że rozwaliłem drzewo. Wstałem i znowu zaatakowałem go. On wbił mi pazury w plecy a ja się trzymałem jego szyi. Ryczał więc go puściłem. -Zostaw nas w spokoju!!!! -Nigdy!!!!! Wyrwał drzewo i chciał uderzyć Lene, ale ja je złapałem i trzymałem. Puściłem drzewo, a on przewrócił się. Złapałem go za szyję i nim rzuciłem, on zginął.
<Lene?>
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz